Policjantów z Płocka (województwo mazowieckie) czekała niespodzianka, gdy próbowali zatrzymać do kontroli drogowej 36-letniego kierowcę forda. Mężczyzna nie zamierzał jednak zastosować się do policyjnych poleceń i rozpoczął ucieczkę, co zmusiło funkcjonariuszy do podjęcia pościgu. Pomimo używania przez policjantów sygnałów świetlnych i dźwiękowych, mężczyzna nie zamierzał zwalniać tempo – wręcz przeciwnie, wpadł w szał jazdy i próbował zepchnąć radiowóz z drogi.
Kiedy stało się jasne, że nie jest w stanie zgubić policyjnego pościgu, kierowca forsownie zatrzymał samochód i wraz ze swoim 42-letnim pasażerem rozpoczęli ucieczkę pieszą, biegając w różnych kierunkach. Choć pasażerowi szybko udało się schwytać, kierowca zniknął z oczu funkcjonariuszy.
Na miejsce wezwano sierżanta ze specjalistycznym psem tropiącym. Zwierzę błyskawicznie wyczaiło ślad i poprowadziło policjantów do dziwacznie ukrytego kierowcy – mężczyzna postanowił schować się na drzewie, dosłownie nad głowami funkcjonariuszy.
Badanie alkomatem obu mężczyzn wykazało, że byli nietrzeźwi. Pasażer trafił do izby wytrzeźwień, a kierowca usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej. „Po wytrzeźwieniu 36-latek przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze” – poinformowała sierżant sztabowy Monika Jakubowska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.